Stary młyn

Stary młyn w Cieślinie      Praktycznie w środku wsi Cieślin nad stawami znajduje się zabytkowy młyn. Okazały budynek trzykondygnacyjny zbudowany został z kamienia wapiennego z dodatkiem czerwonej cegły oraz pokryty papą. W murze szczytowym widnieją wykonane czerwoną cegłą litery S. W. oraz rok 1893. Trudno jednak dokładnie określić datę jego powstania. Podane wcześniej litery to inicjały drugiego z kolei jego właściciela Simchy Wrocławskiego oraz rok nabycia przez niego osady młyńskiej. Młyn został zbudowany na pozostałościach po fundamentach istniejącej w tym miejscu w latach wcześniejszych fabryki jedwabiu. Pierwszym właścicielem młyna, co najmniej od 1883 roku, był mieszkający w Cieślinie Andrzej s. Fryderyka Hensoldt (w niektórych dokumentach przy jego podpisach występuje forma nazwiska Hensoltd). Był on młynarzem, poddanym Królestwa Pruskiego. Pochodził ze wsi Borowiec (Borowitz) w gminie Rożdzień, w okręgu katowickim na Górnym Śląsku. Mieszkając jeszcze w Borowitz, w dniu 09/21.06.1879 roku w Olkuszu przed Piotrem Łukaszem Motylińskim notariuszem przy Sądzie Pokoju, zawarł z Wawrzyńcem s. Wojciecha Barczyk zamieszkałym w Kolbarku w gminie Jangrot umowę dotyczącą budowy tartaku. Wawrzyniec Barczyk zgodnie z poz. 37 tabeli likwidacyjnej posiadał w Kolbarku 10 morgów ziemi. Andrzej Hensoldt swoim kosztem i ze swojego materiału zobowiązał się wybudować tartak nad potokiem Suska na ziemi będącej własnością Barczyka. Tartak cały z drewna miał mieć wymiary: długość 22, szerokość 8 i wysokość 4 łokcie polskie. Miał być zaopatrzony w urządzenia i gotowy do eksploatacji nie później jak za rok, czyli 01/13.06.1880 roku. Barczyk zobowiązał się całym swoim majątkiem zapłacić za to Andrzejowi Hensoldtowi 800 r.s. za 10 lat, tj. 01/13.06.1890 roku, natomiast przez cały ten czas tartak ma być oddany w bezodsetkowe korzystanie Andrzejowi Hensoldtowi na zasadach kredytowo-arendnej własności. Obiekt ten miał należeć do Barczyka, zgodnie z prawem własności, dlatego miał on do wyboru w ciągu całego 10-letniego okresu: albo otrzymać arendę i z dochodów z tartaku od Hensoldta dostawać w sumie 40 r.s. na rok (sumy ta miały zwiększać kwotę 800 r.s., którą miał mu zapłacić w 1890 roku), albo dostawać 6 klocków drewna na tydzień w ciągu tych samych 10 lat. Po upływie 10 lat i wpłaceniu zobowiązanej sumy Barczyk miał dostać tartak w roboczym stanie, a w przypadku nie wypłacenia pieniędzy – umowa przedłużała się na kolejne 10 lat. W czasie trwania umowy strony nie miały prawa zmieniać biegu rzeki Suska. Mocą kontraktu zawartego w Kielcach przed Karolem Fryczem notariuszem przy Sądzie Okręgowym w Kielcach w dniu 10/22.03.1883 roku Andrzej Hensoldt zamieszkały w Kwaśniowie nabył 4 morgi ziemi od Pawła i Antoniny Mazur za sumę 280 r.s. Andrzej Hensoldt był żonaty z Jadwigą z Kopernaków, zaś z tego związku urodziło się w Cieślinie 7 dzieci. Byli to kolejno: Marta Marianna (ur. 15/27.01.1884 r.), Agnieszka (ur. 12/24.01.1886 r. – zm. 22.11/04.12.1886 r.), Stanisława Monika (ur. 22.04/04.05.1887 r.), Leon Roman (ur. 08/20.02.1889 r.), Maria Marta (ur. 15/27.06.1890 r.), Jan Feliks (ur. 17/29.08.1891 r. – zm. 18/30.01.1892 r.) oraz Honorata Wiktoria (ur. 30.11/12.12.1892 r.).
W dniu 18/30.08.1893 roku prawa własności mienia o powierzchni 7 m. 116 pr. razem z postawionym na nim młynem i innymi zabudowaniami nabyła od poprzedniego właściciela za kwotę 8.150 rubli srebrnych rodzina żydowska Smochowicz Wrocławski. Jako właściciel młyna w latach 1899 – 1912 podawany jest mieszkaniec Miechowa nijaki Wrocławski Simcha Szmajer (od 1902 imię Szymcha). Jedno ze źródeł w 1900 roku jako właściciela błędnie podaje Simcha Wrocławska (imię Simcha jest żydowskim imieniem zarówno męskim, jak i żeńskim). Młyn w tym okresie nazywany był „Amerykańskim młynem”. W 1896 roku w następstwie podniesienia poziomu wody w rzece z powodu urządzenia wyższej zapory, doszło do zalania zagród, zabudowań oraz działek łąkowych. Poszkodowani włościanie, Franciszek Polak oraz Franciszek Pułkoszek, w dniu 27.02.1896 roku skierowali skargę (petycję) do Komisarza do spraw włościańskich powiatu olkuskiego domagając się delegowania mierniczego do przeprowadzenia kontroli przedstawionego stanu. Po rozeznaniu sprawy przez Wójta Gminy Ogrodzieniec Komisarz pismem z dnia 15.05.1896 roku polecił Wójtowi przekazać poszkodowanym Franciszkowi Polakowi i Franciszkowi Pułkoszkowi oświadczenie, że wyrównania strat spowodowanych zalaniem mogą dochodzić od Simchy Wrocławskiego poprzez instytucje sądowe. Z oświadczeniem tym poszkodowani zostali zapoznani w dniu 30.05.1896 roku. W latach 1897-99 obowiązki młynarza pełnił Józef Hofbauer. Był on młynarzem, mieszczanem urodzonym we wsi i parafii Fiszemendt (Fischemendt) w Austrii. Jako mieszkający w Cieślinie wdowiec po Sylwestrze z d. Bieranek Hofbauer, zawarł w dniu 28.12.1897/09.01.1898 roku związek małżeński z Karoliną Skibińską, panną mającą 26 lat, córką nieżyjących mieszczan Antoniego i Antoniny z d. Emget Skibińskich, urodzoną w Pińczowie, a mieszkającą w Cieślinie. Ze związku tego w dniu 05/17.01.1899 roku w Cieślinie urodził się syn Józef Marcel. W 1900 roku w młynie zatrudnionych było 9 robotników, natomiast w roku 1902 było ich 7. W dniu 10.06.1910 roku ok. godz. 10:00 przed południem doszło do napadu rabunkowego na właściciela młyna. Gazeta „Kurier Warszawski” z 14.06.1910 roku (podobnie jak i inne gazety) opisywała to zdarzenie w następujący sposób: „Napad bandytów pod Olkuszem. Na dążących bryczką z Cieślin do Olkusza: kupca i właściciela młyna w Cieślinach, Symche Racławskiego, i pisarza tegoż  młyna, Szmula Karulnika, w odległości 1½ wiorsty od Olkusza, dokonało napadu czterech bandytów. Jadący widzieli na drodze w lesie czterech ludzi. Gdy bryczka zrównała się z nieznajomymi, trzech z nich dali ognia z rewolwerów, a czwarty uderzył jednego konia w łeb kijem. Konie skręciły gwałtownie w bok, bryczka przewróciła się, a bandyci rozpoczęli rabunek, nie szczędząc napadniętym razów kolbami rewolwerów. Racławski (lat 45) zraniony został w brzuch, Karulnik (lat 36) w rękę, a woźnica, Jan Mól (lat 45) w plecy i w lewą nogę. Bandyci zabrali ogółem 230 rb., dewizkę złotą i takiż zegarek, poczem znikli w lesie”. Po śmierci Simchy Wrocławskiego, która nastąpiła w dniu 12.06.1912 roku, prawa własności przeszły na 5 potomków zmarłego, każdy nierozdzielnie w jednej piątej części osady młyńskiej, składającej się z młyna i ziemi  7 m. 116 pr. Z dniem 01.07.1912 roku właścicielami młyna zostali oficjalnie: 1) Wita Szwimmer (córka Simcha Wrocławskiego, żona Hersza Jodki Szwimmer), 2) Moszek Szmul syn Simcha Wrocławski, 3) Sara córka Simcha Wrocławska, 4) Majer syn Simcha Wrocławski oraz 5) Bejla córka Simcha Wrocławska. Późnym latem 1912 roku (najprawdopodobniej w sierpniu) budynek młyna uległ pożarowi.
W dniu 28.03.1913 roku na licytacji publicznej odbytej przy sądzie okręgowym w Kielcach nieruchomość składającą się gruntu 7 mórg i 116 prętów oraz z zabudowań po spalonym młynie z drzewami owocowymi nabył Żyd Josek Lejbek Salomon za kwotę 1.246 rubli. On też odbudował część północną młyna i pokrył ponownie papą. Część południowa nie była odbudowywana i przez całe dziesięciolecia tworzyła rozsypujące się ruiny.
W dniu 27.04.1919 roku Jan syn Stanisława i Rozalia córka Macieja z domu Wnuk małżonkowie Ścieszka nabyli osadę młyńską składającą się z młyna i zabudowań w średnim stanie wraz z 7 morgami i 116 prętami gruntu od Joska Lejbka Salomona za kwotę 15.000 rubli. Nowi właściciele zgodzili się na zastrzeżenie 1/6 praw na tej nieruchomości na dożywocie dla Rozalii Wrocławskiej.
Kolejnymi właścicielami osady młyńskiej zostali Józef syn Idziego i Waleria córka Juliana z domu Jurczyńska, małżonkowie Kwiatkowscy z Czeladzi, którzy nabyli ją od Jana i Rozalii Ścieszka za sumę 85.000 marek polskich w dniu 05.08.1920 roku. W 1920 roku umiera Józef Kwiatkowski. Waleria Kwiatkowska w 1928 roku poślubia Wojciecha (brata zmarłego) i odtąd Waleria i Wojciech Kwiatkowscy występują jako właściciele młyna. W okresie II wojny światowej (w 1944 roku) w młynie utworzony został jeden z pięciu punktów szkoleniowych oddziałów partyzanckich AK, do których należał min. Ludwik Kwiatkowski (syn właściciela młyna). Po II wojnie światowej młyn początkowo funkcjonował jako „Młyn Wodny Waleria Kwiatkowska Cieślin”, a jego współwłaścicielem i kierownikiem był Kwiatkowski Zygmunt. W dniach 20-29.10.1948 roku w młynie przeprowadzona została kontrola przez kontrolera Wydziału Przemysłu i Handlu Urzędu Wojewódzkiego Krakowskiego. Głównym przedmiotem kontroli była prawidłowość ewidencjonowania przemielonego zboża. W okresie tym młyn napędzany był turbiną wodną o mocy 16 KM marki Kryzel i Wojakowski, a jego zdolność przemiałowa wynosiła 3.500 kg na 24 godz. Posiadał mlewniki (walce) marki Bąkowski i Granz (2 pary o rozmiarach 800/300 mm oraz 600/220 mm), a także dynamo o napięciu 110 V- i mocy 3 KM. W dniu 15.10.1958 roku Prezydium Wojewódzkiej Rady Narodowej w Krakowie działając na podstawie przepisów art. 53 ustawy o radach narodowych oraz uchwały Nr 731 Prezydium Rządu z dnia 10.09.1955 roku w sprawie rozwoju młynarstwa gospodarczego, zatwierdziło siatkę młynów gospodarczych dla obszaru województwa krakowskiego wydając im jednocześnie zezwolenie na prowadzenie działalności. W siatce tej znalazł się również młyn w Cieślinie należącym wówczas do Gromady Kwaśniów Górny. Młyn został przejęty przez państwo i był administrowany przez Gminną Spółdzielnię „Samopomoc Chłopska” w Kluczach. W roku 1974 młyn został zelektryfikowany, ale praktycznie do końca swej działalności (lata 90-tych XX wieku) maszyny młynarskie służące do przemiału ziarna napędzane były energią wytwarzaną przez spiętrzoną wodę. Turbina wodna znajdowała się w osobnym pomieszczeniu betonowo – ceglanym od strony północnej obiektu. Po zmianach ustrojowych młyn został przejęty przez spadkobierców, którzy w 1996 roku sprzedali część działki tworzącej dawniej osadę młyńską wraz z częścią południową młyna (ruiny) nowemu właścicielowi, p. Rolka. Natomiast część północna budynku (właściwy młyn gospodarczy) stała się przedmiotem sporu spadkobierców ze Skarbem Państwa. W kwietniu 2015 roku, po 20 latach prowadzonych postępowań sądowych, wszystkie procesy sądowe zostały zakończone prawomocnym wyrokiem przyznającym odszkodowania od Skarbu Państwa sukcesorom Józefa i Walerii Kwiatkowskich. Sam zaś budynek młyna (wraz z zajmowaną działką) pozostał w rękach Skarbu Państwa. W następnym roku budynek młyna przejęty został przez Urząd Gminy Klucze stając się własnością gminną.

     Póki co, budynek wraz z kompletem maszyn niszczeje – zaczyna zapadać się dach i sypią się mury budynku. W południowej części młyna nowy właściciel rozpoczął odbudowę budynku. Od kilku lat z mozołem odtwarzane są mury zabytku oraz ostatnio pokrycie dachowe, by kiedyś służyć innym celom.